Znudzony do bólu schematycznymi zachodnimi produkcjami o perypetiach nastolatków postanowiłem zapoznać się z pomysłem na produkcję naszych południowych sąsiadów. Serial pochłonął mnie i oczarował od pierwszego odcinka. Brudny, przemysłowy klimat podupadłej czeskiej miejscowości w cieniu wielkiej kopalni i elektrowni. Hermetyczna, skonfliktowana społeczność gdzie każdy ma coś za uszami. Naturalistyczny obraz do granic możliwości, zamiast pięknych ludzi o śnieżnobiałych uśmiechach dostajemy ubogo ubranych, zaniedbanych mieszkańców Pustiny. Nie ma tu nowiutkich Mercedesów i BMW, są za to stare, rozklekotane Skody - w tym również czeska perełka Skoda Favorit. Nawet telefony których używają bohaterowie to nie topowe smartfony tylko stare modele chińskich producentów. Dbałość o detale na najwyższym poziomie. Wielki plus za to, że serial nie traktuje widza jak półgłówka i nie przypomina mu na początku każdego odcinka co działo się w ostatnim. Fabuła bawiąca się z widzem i co rusz naprowadzająca go na odmienny tok myślenia. Do ostatniego odcinka nie wiadomo czego się spodziewać, poszlak i możliwych rozwiązań jest dużo. No i właśnie ... zakończenie. Spośród tak szerokiej gamy ciekawych, niejednoznacznych bohaterów których losy śledzimy przez 7 odcinków, mordercą okazuje się drobny czternastolatek który do ostatniego odcinka pokazuje się najwyżej kilka minut. Powód morderstwa jest tak infantylny a samo morderstwo tak ciężkie do wyobrażenia i nierealistyczne że aż brak słów. Wszystkie pozostałe wątki tracą sens w momencie poznania mordercy. Tibor/Lukas/Pasek i łączące ich wzajemne podejrzliwości okazują się być sprytną zagrywką twórców która miała nas widzów wodzić za nos. Za zdjęcia, dobór aktorów, grę aktorską, muzykę (w tym polski akcent), traktowanie widza jako osoby inteligentnej, dbałość o detale czapka z głów i 10/10 bezapelacyjne, za zakończenie, eh, po prostu powstrzymam się od całościowej oceny.