Bardzo mądry post. I poglądy. Gratuluje.

Dziękuję Jakubie! Widzę, że nie jestem sam :) Temat oczywiście można by rozwinąć, ale to chyba nie jest miejsce do tego przeznaczone. Niektórzy nie rozumieją na przykład, że gdyby nie Afrykanie, to nie słuchaliby swojej ulubionej muzyki. Począwszy od jazzu, a skończywszy na muzyce metalowej dosłownie.

Totalnie zgadzam się z Twoimi postami, mam takie same refleksje po obejrzeniu tego filmu, który delikatnie mówiąc mną wstrząsnął... Przerażają mnie jedynie niektóre wypowiedzi użytkowników forum, więc tym bardziej dzięki za NORMALNE podejście do sprawy :)

Mnie najbardziej zaskoczyła opinia osoby (nicku nie pamiętam i nie jest to wielka strata), która oceniła film na 10. Co było w jej opinii takiego zaskakującego? Ano stwierdzenie, że to "czarnuchy wszystko zaczęły więc..." i tu dalszy ciąg mądrej wypowiedzi.

Zgadzam się - krew mamy czerwoną jak wszyscy ludzie. Czarni czy żółci. W tym filmie poruszona była kwestia istotna dla USA a nieobecna w takim stopniu w krajach wschodniej czy środkowej Europy. Chodzi o wielopokoleniowe życie kolorowych rodzin na garnuszku państwa czyli pracujących ludzi, którzy płacą za to żywą gotówką. Do tego kwestie wszelkiego rodzaju kretyńskich parytetów o których opowiadał ojciec strażak. Kiedy wymogi poprawności politycznej każą zatrudnić czarnego zamiast lepiej przygotowanego białego bo w załodze strażackiej musi być ileś tam czarnych. Oczywiście to tylko piękny film propagandowy więc nie trzeba go brać aż tak serio tym bardziej, że nagromadziło się tam trochę nieprawdopodobnych sytuacji. Derek dostaje trzy lata za rozwalenie dwóch czarnych złodziejaszków a czarny dostaje sześć lat za kradzież telewizora. Takie anomalie zdarzają się wszędzie. W Polsce także. Tylko zamiast czarnych i białych mamy analogiczne sytuacje dotyczące pijanych prawników, urzędników, polityków czy ich dzieci.

Tylko jedna mała uwaga - parytety zawsze są złe, ale podstawa ich wytworzenia wynika z braku akceptacji dla pewnych oczywistości. Przykładowo kiedyś czarny Amerykanin nie mógł zostać strażakiem - pewnego rodzaju forma edukacji i społecznego wcielania odrzuconych części ludności. Jak jest teraz? Pewnie zrezygnowano z części parytetów (choć niektóre na pewno zostały).

Edi, nie za bardzo rozumiem co chciałeś powiedzieć tym wpisem? ;-) Dla mnie nie ma najmniejszego argumentu za ideą zatrudnienia mniej nadającego się na dane stanowisko czarnego zamiast lepiej nadającego się białego. Nawet jak byłoby milion lat niewolnictwa i segregacji rasowej to i tak nie uzasadnia istnienia przyszłych potencjalnych ofiar pożarów tylko dlatego, że strażak był czarny i miał pradziadka na plantacji bawełny chociaż nie wie jak trzymać strażacką sikawkę ;-).

Tylko tyle, że nie ma prawa wiedzieć jak trzymać sikawkę jeśli nigdy żadnemu czarnemu tego nie pozwolili. Proste.

A ja nie bronię czarnym chodzenia do szkoły. Niech chodzą. Niech się uczą. Niech w ogóle coś sensownego robią ;-) Niech uczą się trzymać sikawkę. Ja jestem przeciwko sytuacji kiedy czarny chodził do szkoły strażackiej tyle samo co biały i mimo to ciągle trzyma sikawkę wylotem do twarzy sądząc, że tak jest ciekawiej. A jednak w trakcie rekrutacji jedynie jego opalona twarz spowoduje, że dostanie pracę a jego biały kolega będzie przymusowo bezrobotny. Zakończę rubasznie strażackim sloganem - "nie ma jak to w straży, w dupę zimno w jajka parzy" ;-)

Owszem,nakazują nam jak żyć...żądają...manipulują i szantażują...nie wszyscy zasługują na to by nosić miano: CZŁOWIEK Ale doceń to że mamy też swój wybór,swoje poglądy i zasady które ustalamy my...możemy iść w jednostce lub w armii broniąc swoich poglądów...mam na myśli te ludzkie,rozsądne,uczciwe...nie ustalone z góry ale szeptane przez własne,świadome dobra i zła sumienie...Co do filmu,nie wierzę w tak nagłą zmianę człowieka...może chwilową...aby zaraz stać się gorszym monstrum...

Podoba mi się to, co dziś przeczytałam.