Bardzo mnie zaskakuje tak wysoka ocena dla tego filmu.
Jeszcze bardziej te pochlebne opinie w stylu jaki to ten film jest wspaniały.
Oglądałem i niczego wspaniałego w tym filmie doszukać się niestety nie mogłem.
Nie wyłączając ścieżki dźwiękowej, która dla mnie była bardzo przeciętna.
Nic godnego uwagi, ot kilka piosenek alternatywnych, niekomercyjnych kapel.
W tym jedna Coldplay "Don't Panic". Takie tam mało wyraziste smęcenie.
Jeszcze ten początek filmu dawał cichą nadzieję, że może będzie to obraz dający do myślenia. Wymagający chwili zastanowienia po seansie. Ale czar szybko prysł.
I dostaliśmy film zwyczajnie nudny.
Zastanawiam się też, dlaczego tak wiele osób, która wypowiada się na temat tego obrazu pisze jak to bardzo utożsamia się z historią w tym filmie zawartą i jego głównymi bohaterami. Z kim tu się utożsamiać??
Uważam, że film ten może podobać się dzisiejszej młodzieży w wieku gimnazjalnym,
przeżywającej swoje młodzieńcze lata buntu. Więc być może ludzie w takim wieku tak wychwalają ten film i dają mu takie wysokie oceny. Jeśli tak, to rozumiem.
Film jest bardzo przeciętny. Oglądając, nie wciągnął mnie ani trochę. Wątek miłosny
typowo dziecinny i mało poruszający.
Moja ocena to 3 na 10.
fajnie byc w wieku gimnazjalnym, yeah. chodzi o pewne sentymenty. trzeba troche wiecej przezyc niz liceum i studia zeby sie film podobal. i pewną doze emocjonalnosci posiadac. ja co jakis czas wracam do filmu. tak jak i do domu.
Jestem już dawno... dawno... bardzo dawno po gimnazjum i o dziwo wbrew Twojej teorii film podobał mi się. Nie ma jakiejś genialnej fabuły ale jest dość przyjemny o oglądaniu. Daje 8 głównie za to za poznałem Zacha w innej roli niż głupkowaty lekarz.
Filmowa amerykańska prowincja to kraina powszechnej akceptacji i afirmacji życia. Lubię kicz, ale nie w tak czystej postaci.
Dziwią mnie, bardzo mnie dziwią tak nieprzychylne opinie co do tego filmu. Nie jedną produkcję w swoim życiu widziałem, nie jestem może fachowym znawcą ale potrafię rozpoznać perełkę. Powrót do Garden State niewątpliwie taką jest. To jeden z niewielu filmów który potrafi rozśmieszyć by chwile potem wpędzić w refleksje...
Każdy ma oczywiście swoje gusta i ktoś kto lubi niemieckie samochody nie przekona się do zalet japończyka...
Ktoś kto nie lubi dobrej muzyki ze ścieżki tego filmu będzie obstawał, że Fasolki są lepsze...
itd. itd...
Mówcie co chcecie, dla mnie ten film jest i będzie transparentem, punktem odniesienia do którego co jakiś czas wracam kolejny raz oglądając. Co ważne jednak, za każdym razem w tym filmie odnajdę coś nowego a nietuzinkowe poczucie humoru trzeba po prostu odnaleźć...
Niedowiarkom proponuje seans w skupieniu. Warto.
Niestety zawiodłem się na tym filmie, tak jak sansin napisał jest to film dla dzieci w wieku gimnazjalnym. Zastanawia mnie jedynie jaki według was rodzaj humoru był tutaj zawarty? Film oceniam na 4. Jest to typowy film niedzielny puszczany w polsacie o godzinie 14...
Jest wiele lepszych filmów amerykańskich mówiących o miłości, a jak ktoś ogląda to ze względu na powrót do dzieciństwa to nie rozumiem tego totalnie, to tak jakbym Ratatuj ze względu na sentyment do jedzenia...
Kilka razy wręcz zaśmiałam się na głos oglądając Garden State. Nie trzeba dowcipów na każdym kroku, czy też zabawnych dialogów, aby dostrzec wyraźną dozę humoru. Odpowiadając na Twoje pytanie, według mnie, zawarty jest tu humor sytuacyjny, pojawiający się w większości scen.
Poza tym Garden State nie jest filmem 'o miłości', przynajmniej ja go tak nie odbieram. Motyw rodzących się uczuć jest jedynie tłem, motorem zapalnym do zmiany życia głównego bohatera i jego wewnętrznego obudzenia. Myślę, że niekiedy wystarczy bardziej zagłębić się w przedstawiany obraz, odczytać parę alegorii na własny sposób i może wtedy dostrzec w Garden State coś więcej niż "niedzielny film".
Nie ma co dyskutować każdy ma inny gust. Mnie ten film po prostu nie zachwyca i dziwi mnie, że ma tak wysoką ocenę.
Jak wy myślicie, że to film dla dzieci w gimnazjum, to chyba dawno nie widzieliście dziecka z gimnazjum.
ja wystawić oceny nie mogę bo fizycznie nie dałam rady obejrzeć. pomimo szczerych chęci! (bo zabierałam się za niego z 4razy)
ogólnie wszystko jest tam ok i nie mam się do czego przyczepić. ale film jest tak strasznie nijaki że wytrwać się nie da.
może dzisiaj z nudów uda mi się go w TV zobaczyć do końca :)
Podpisuję się pod tym komentarzem. Przed chwilą skończyłem oglądać i muszę stwierdzić, że jestem bardzo zdziwiony tak wysoką oceną. Nawet Portman zagrała bardzo przeciętnie, a pozostałe postacie i ich rozterki przez cały seans pożądnie mnie drażniły. Fabuła nudna i do bólu przewidywalna, wątki komediowe słabiuteńkie. Subiektywnie muszę stwierdzić, że z tego połączenia filmu dla młodzieży, filmu psychologicznego i komedii romantycznej wyszła jakaś przeraźliwa hybryda, która no właśnie czym jest.
Nie rozumiem skąd to powszechne przekonanie, że to film młodzieżowy, komedia romantyczna itd. Młodzi ludzie i wątek miłosny? To przecież nawet typowa komedia nie jest.
"Nie wyłączając ścieżki dźwiękowej, która dla mnie była bardzo przeciętna." - The Shins, którzy są obecnie jedną z najlepszych kapel na świecie, nazywasz przeciętnymi. Film, który ma delikatną konsystencję snu i naprawdę znakomitą, oszczedną grę aktorską oceniasz na 3/10. Zobaczyłem twoje ulubione, przeczytałem ten temat i może nie wiem kim jesteś, ale wiem na pewno czym...Pustaku po gimnazjum...
A scena kiedy Large opowiada o tym jak trafił do szkoły wojskowej? I jak Natalie mu stepuje? "You wanna see me tapdance? -I would l o v e to see you tapdance". Naprawdę nie wiem, jak ktoś może nie doceniać oryginalności tego filmu.
Mnie też się absolutnie nie podobał. Okropnie nijaka i mdła fabuła o niczym. Prostacki humor (np. scena gdzie pies gwałci nogę głównego bohatera, no błagam!) i durne teksty (np. ten o czadzie). Serio, gimnazjum. Nie wiem w czym ludzie widzą tu głębię. No i nie znoszę Braffa, kojarzy mi się jedynie z głupkowatym lekarzem z jeszcze bardziej głupiego serialu. Strata czasu. 1/10.
mdła fabuła o niczym? przykro mi ale z tym stwierdzeniem kompletnie się nie zgodzę. Zrozumiałe jest, że film może się nie podobać, bądź główny bohater kogoś irytować, ale takie aspekty jak konflikt rodzinny poszukiwanie swojego miejsca w świecie i wiele sposobów na poradzenie sobie z otaczającą nas rzeczywistością (Mark, przez narkotyki i kradzieże, Sam poprzez kłamstwo, czy Largeman, którego trudno sklasyfikować, bo do momentu, w którym przestaje obwiniać się o śmierć matki nie radzi sobie wcale) składają się na fabułę, mówiąc prosto, o życiu, na fabułę, którą każdy z nas mógłby zapewnić swoimi doświadczeniami.
Oglądając ten film miałam wrażenie, że każdą scenę już gdzieś widziałam, bo przecież to nic nowego. Bohater nie radzi sobie, zmienia otoczenie, poznaje dziewczynę bla bla bla... ale w Garden State każda z tych scen jest pokazana w inny momentami trochę nierealny sposób i niesie wartości o których zapominamy na co dzień, a miło by było czasem się zastanowić czy wracając do domu nie wracamy po prostu dla miękkiego łóżka i pełnej lodówki.
W każdym z nas drzemie potrzeba udania się czasem z skraj niezgłębionej otchłani by dać upust swojej frustracji, niektórzy usilnie chcieli to może zrobić oglądając ten film. Gusta guściki... ale dla mnie to zwykła historia o życiu pokazana w niezwykły sposób i w pełni zasługuje na swoją ocenę.
Gimnazjum to ogląda wszystkie Scary movie i inne dziełka tych twórców, a nie Garden State... humor jest wysmakowany i subtelny nie wprost, klimat filmu jest oniryczny, muzyka jest wspaniała, no i fantastyczne zakończenie, przypominające mi nieco "Absolwenta" Mike'a Nicholsa. Bohaterowie są oryginalni, niektóre sceny zapierają dech w piersiach i wzruszają, każdy komu pokazałam ten film był zachwycony, ale widać mam wybitnie inteligentnych i wrażliwych znajomych, i to bynajmniej nie w gimnazjum. :p
Film przyjemny dla oka, bo sceneria taka zwyczajna, bez wymyślnych obrazów czy niepotrzebnych ubarwień. Jednak na tyle filmów, ile obejrzałam raczej mnie nie zachwycił. Podobała mi się muzyka i prostota przekazu, ale ogólnie widziałam lepsze. Bardziej godną polecenia jest moim zdaniem "Delikatność", ale w tym przypadku też zdania są podzielone.
Właśnie, wypowiedziałam się już na temat tego filmu w innym poście. Zgadzam się z tą opinią w 100 procentach. Wg mnie było kilka dobrych scen i sam zamysł bardzo mi się spodobał. Początek sprawił, że pomyślałam, że film będzie naprawdę wiarygodny. Niestety. Z każdą chwilą miałam tylko gorsze odczucia. Obejrzała,m go do końca, tylko dlatego, że miałam nadzieję, że nie zepsują go do końca. Niestety... Nudny i miejscami zupełnie bez sensu.
Zgadzam się z autorem tematu. Nie wiem o jakim wysmakowanym humorze może tu być mowa, nie wiem o jakiej oryginalności, nie zgłębiłam również żadnej niezwykłości tego obrazu. Ot nudny film o niczym.
nie zgodzę się z twierdzeniem, że ten film jest dla gimnazjalistów (nastolatków). jest dla wszystkich ale do mnie kompletnie nie trafił. nie był nudny, nie był głupi... po prostu miałam wrażenie że jest o niczym, nic nadzwyczajnego nie reprezentuje. dziwi mnie fakt, że tak wiele osób dało ocenę 9 lub 10.
Średnia ocena pewnie jest jaka jest ze względu że grała w nim Portman i ktoś jeszcze. Dawanie wyższej oceny za aktora to głupota.
Film nie jest zły ale nie ma w nim nic szczególnego. Ot kilka dni z życia typowych młodych ludzi.
a co to Portman brzydka pokraczna kreaturka film jest interesujący, za Portman powinni odejmować punkty
Absolwenta obejrzyj to jest ten sam film z tym, że w nowej epoce i dla kolejnego pokolenia
Nie można powiedzieć, żeby współczesne kino miało łatwo konkurencja z efektami specjalnymi i możliwościami pokazywania miałkich historyjek jak "Ant-man". Albo kino rozrywkowe albo coś niosące Ant-man jest filmem rozrywkowym zamiast tracić czas na facebooku to idziesz do kina i masz to samo marnowanie bezpowrotnie czasu ale gęba czasem się uśmiechnie
Gdyby. Gdyby ten film nie zrealizował Zachary Israel Braff i nie zagrała w nim Natalie Hershlag, to nie byłby tak lansowany (np. na imdb), to zasłużyłby na taką ocenę jak Twoja. Trzeba więc mieć papiery na achy i ochy. Nasza polska publiczność natomiast zawsze kupi schemat i łzawość, pretensjonalność i płaczliwość. ONI to potrafią sprzedać.
Czas na film- nieciekawość fabuły, łatwizny scenariuszowe, fatalna gra Braffa i nie tylko. Ten obrazek, nad którym rozczulają się ci, którzy zaklinają się, iż nie jest on dla idiotów, jest co prawda nie dla idiotów, ale dla mądrych też nie. Ot, banałki.
Dokładnie. Mnie już też męczy ta niemiłosiernie lansowana wszędzie Natalie i jej jedyna mina pt. 'tak mi źle, nikt mnie nie rozumie'. Oglądałam ten fil kilka miesięcy temu i ledwo go pamiętam. Właściwie pamiętam tylko tyle, że bohaterka grana przez Natalie ciągle łgała. Rzadko mi się zdarza totalnie wykasować film z pamięci po tak krótkim czasie od obejrzenia. To film, który spływa po człowieku i nic po nim nie zostaje (przynajmniej w moim przypadku). Tak na marginesie jest kilka aktorek, które grają wszędzie. Portman, Kate Blanchet, Juliane Moore, Meryl Streep. Zwłaszcza te ostatnie zawsze dostają role babek - w odpowiedniej grupie wiekowej rzecz jasna. Wnerwia mnie to okropnie , bo jest tyle lepszych - np. taka Diane Lane, która jest wyjątkowo utalentowana, a musi grać w jakiś gniotach. Ale niestety najwidoczniej nie ma odpowiedniego pochodzenia ....co prawda Blanchet też nie ma, ale może ma co innego.
to zależy co lubisz,
nie wiem czy widziałeś "Absolwenta" jest to pewnego rodzaju kontynuacja idei tego filmu, dorastanie, życiowe decyzje które wpłyną na całe twoje przyszłe życie,
tutaj jest przedstawione to z perspektywy człowieka wychodzącego do świata z otumanienia lekami, czy ten świat jest ciekawy, dynamiczny i co go czeka.
Różność idiotycznych postaci.
To jest zasadniczo film nie dla każdego. Ale uważam go za dosyć ważnego i dobrze, że powstał.
ja również mocno się zwiodłam. spodziewałam się czegoś znacznie lepszego. nie przeszkadzają mi smęty - uwielbiam takie klimaty i właśnie oczekiwałam po "State Garden" że będzie pięknym, smutnym filmem z równie piękną, smutną ścieżką dźwiękową. spotkało mnie jedno wielkie rozczarowanie. na ścieżkę dźwiękową filmu nie zwróciłam nawet większej uwagi, bo aż tak mnie znudził. jedyny plus to Natalie Portman. ogółem również nie rozumiem tak wysokiej oceny dla tego filmu i zachwytów co poniektórych nad jego "wspaniałością".