czy przeczytaniu takiej książki wpadam w taki melancholijny nastrój... Film smutny, w pewien sposób nawet okrutny, ale jednocześnie pociągający i fascynujący.
Życie bohaterów nie było bajką, ale przeżyli oni wiele pięknych chwil, dla których być może warto cierpieć. Film o miłości, marzeniach, wielkich pragnieniach... Takie postacie są mi bardzo bliskie, z tym, że ja niestety (albo i na szczęście, kto wie) poetką ani pisarką nigdy nie zostanę, talentu niestety nie mam i jako przedstawicielce szarej masy pozostaje mi tylko czytanie czy oglądanie dzieł innych. I to jest takie przygnębiające...
Czy ktoś wie o co mi chodzi czy raczej takie myślenie jest wam obce? ;) Wybaczcie głupie wywody, ale właśnie skończyłam oglądać i musiałam coś napisać, nawet jeśli miało to być bez ładu i składu. xd
Ale na pewno film zachęcił mnie do zainteresowania się tymi poetami.