Może dlatego mi się podobał, że po słabym "Bender's Big Score" i średnim "The Beast with a billion backs" zrozumiałem, że ma to formę rozciągniętego odcinka i jakaś akcja zaczyna się po połowie bo wcześniej tylko gadają i gadają. Tak więc stosunek akcja/gadanie nie sprawdza się już w tych 80 minutach. Jednak tutaj to gadanie wypada lepiej, jest zabawnie przynajmniej... no i dużo Zoidberga! W filmie znalazło się też trochę czasu na ponabijanie się z Beatlesów i Władcy Pierścieni - było naprawdę zabawnie. Naprawdę dobry poziom jak na full-lenght feature.
Moje oceny:
BBS - 3/10
BWABB - 5/10
BG - 7,5-8/10
ITWGY - 6-6,5/10
That's what i call "futurama". Jako jedyna pełnometrażówka dotrzymuje poziomu serialowi
Dzisiaj będę oglądał ostatni, ale Bender's Game jak na razie najlepszy zdecydowanie.. Nie wiem jak się to udało ale poprzednie dwa filmy (szczególnie drugi) zostały jakoś pozbawione klimatu Futuramy - i trochę było motywów zupełnie bezsensownych jak np. Fry nagle wielce kochający Coleen, mimo że konskwentnie od pierwszego sezonu (nie licząc epizodu z Amy), startuje do Leeli. W ogóle, druga część, gdyby nie to, że to Futurama dostałaby naprawdę kiepską ocenę za durną fabułę ;)