"Nic kombinuje, nie jestem żadnym rekinem" a ona daje mu 200 zlotych na pociag. Smutne, ale ponadczasowe.
Film ogolnie slaby lecz sceny na plazy w Spocie ogladalem z sentymentem. Jan i Teresa sa niczym aktorski koktajl, ktory powstal z wymieszania dwoch filmow: Ostatni dzien lata oraz Do widzenia do jutra...
Gra Machulskiego jako robotnika w hucie raczej nie jest przekonująca. Ale cała reszta otoczki obyczajowej okresu "małej stabilizacji" jest bardzo ciekawa, zwłaszcza dokumentalne wręcz sceny nakręcone w "Piwnicy pod baranami" ze Skrzyneckim, Litwinem i innymi, których nazwisk nie pamiętam.
Naiwny ten film, historia. Konserwator malarstwa i kryminalista robotnik bardzo pasują do siebie intelektualnie.
I jeszcze ten podryw "na czajnik", po czym w 5 minucie filmu HOPS do wyra, co daje niezły wynik jak na PRL-owską kinematografię raczej purytańskiej epoki gomułowskiej. :-D